Żyjemy w czasach szybkiego rozwoju cywilizacyjnego i wielkich możliwości. Wszechobecny pośpiech i parcie na sukces, stało się nie tylko modne, ale i dla wielu, szczególnie młodych ludzi, wręcz nieodzowne. Szybkie tempo życia, ciągłe wyznaczanie nowych celów i szaleńczy bieg, by osiągać coraz więcej, może prowadzić na szczyt albo na samo dno rozpaczy odbierając radość życia. Jak znaleźć złoty środek w ambitnym dążeniu do celu, przy jednoczesnym cieszeniu się życiem? Czy to w ogóle możliwe?
Co daje nam radość życia, a co ją odbiera?
Polacy uważani są za naród, który lubi narzekać na wszystko. Zazdrościmy innym, że mają więcej od nas, wyglądają lepiej, osiągnęli sukces. Wydaje nam się, że jeśli bylibyśmy na miejscu tych ludzi, moglibyśmy cieszyć się życiem. Często nie doceniamy tego, co już mamy. Tymczasem, jak twierdzą psychologowie największą radość z życia człowiekowi może dać cieszenie się drobiazgami, każdym maleńkim sukcesem. Wyrażanie wdzięczności za to, co mamy prowadzi do poczucia szczęścia i zgodnie z prawem przyciągania przynosi kolejne powody do radości. Radość życia tracimy, jeśli czujemy się niespełnieni, pozbawieni perspektyw, gorsi od innych. Czasami doprowadza do tego zbyt wygórowana ambicja i wyznaczanie celów przekraczających nasze możliwości.
Jak ambicja wpływa na nasze życie?
Ambicja jest motorem napędowym, który pobudza człowieka do działania. Dobrze wyznaczone cele, które zamierzamy osiągnąć, powinny być wystarczająco ambitne, by chciało nam się do nich dążyć. Często zdarza się jednak tak, że w pogoni za sukcesem, człowiek zbyt ambitny obiera cel, który z góry jest skazany na niepowodzenie, ponieważ na chwilę obecną jest dla niego nierealny. Dzieje się tak, jeśli za wszelką cenę chcemy awansować, a brakuje nam doświadczenia czy wykształcenia, lub chcemy szybko się dorobić, a nie mamy wystarczającej wiedzy, jak to osiągnąć. Wygórowana ambicja nie tylko odbiera radość życia, ale może je zupełnie zniszczyć. Zatem, może „Nie bądź zbyt ambitny”.
Jakie są skutki wygórowanej ambicji?
Człowiek zbyt ambitny pragnie za wszelką cenę realizować wyznaczone, lecz nierealne na chwilę obecną dla niego cele. Robi to często kosztem relacji osobistych i każdą wolną chwilę poświęca temu, co i tak go przerasta. Próbuje osiągnąć swój cel czasem nieczystymi sposobami, używając wszelkich możliwych środków. W efekcie taka wygórowana ambicja skutkuje:
- głębokim poczuciem porażki,
- utratą wiary w siebie,
- depresją,
- popadaniem w nałogi.
Zamiast zamierzonego sukcesu taki człowiek staje się zgorzkniały i ma pretensje do całego świata, że mu się nie powiodło. Traci radość życia i ucieka w nałogi, hazard lub bezradność połączoną z jakimkolwiek brakiem działania. Zamyka się w sobie, nie lubi o sobie rozmawiać, ani myśleć.
Jak pogodzić ambitne działanie z czerpaniem z życia radości?
Umiejętne wyznaczanie sobie celów na miarę naszych możliwości może okazać się złotym środkiem prowadzącym do czerpania większej radości z życia. Każdy zrealizowany cel podniesie naszą wiarę w siebie i pozwoli się cieszyć z osiąganych sukcesów. Warto jednak czasem na chwilę się zatrzymać, sprawiać sobie małe przyjemności, zadbać o dobre relacje z ludźmi, znaleźć czas dla bliskich. Osiąganie celów może sprawiać radość jeśli odpowiednio rozłożymy je w czasie i podzielimy na realne etapy. Pokonanie każdego takiego etapu będzie małym zrealizowanym krokiem do celu, który warto uczcić dobrą kolacją ze znajomymi. Można sprawić sobie mały prezent lub zafundować wyjście do kina czy cokolwiek innego, co sprawi nam przyjemność. Warto też wprowadzić do swojego życia małe codzienne rytuały, które dodadzą mu smaku, jak np. filiżanka aromatycznej kawy wypijana na tarasie, aromatyczna kąpiel, czy kwadrans z ulubioną muzyką. Te małe przyjemności sprawią, że życie nabierze dodatkowych kolorów, a my znajdziemy w sobie nowe siły na osiąganie celów.
Czerpanie radości z życia jest możliwe nawet przy bardzo aktywnym działaniu. Trzeba jednak pamiętać o tym, by nasza wygórowana ambicja nie przytłoczyła innych sfer, a obrany zbyt ambitny cel, nie stał się jedynym sensem życia. Lepiej dążyć do celu małymi krokami i cały czas iść do przodu, korzystając przy okazji z uroków życia i celebrując wdzięczność za to, co już posiadamy, niż w szaleńczym tempie przeć do przodu tracąc często po drodze to, co najważniejsze.
Przykład wygórowanej ambicji mam u siebie w pracy. Kumpel jest w stanie iść po trupach do celu – nie zważywszy na nic. Kiedyś pracowało mi się z nim dobrze, dziś to już praca na siłę. Szuka coraz to nowszych wyzwań, chcąc zabłyszczeć. Nie potrafi zaprzestać na tym, co już osiągnął. W tym momencie większość ludzi w firmie się od niego odwróciło… A on jest zdziwiony, że tylko jemu zależy. To jest straszne.